Zima 2025, nr 4

Zamów

Jesteśmy 20. gospodarką świata. I co z tego?

Premier Donald Tusk podczas I sesji Szczytu Unia Afrykańska – Unia Europejska, Fot. Kancelaria Premiera

Pytanie o to, jak definiujemy bogactwo, powinno być kierowane do polityków, którzy często gubią się we własnej wizji dobrobytu państwa – pisze na łamach „Krytyki Politycznej” Tomasz Markiewka.

„Spójrzcie za okno. Tak wygląda dwudziesta gospodarka świata” – taki tytuł na łamach „Krytyki Politycznej” nosi tekst Tomasza Markiewki, w którym pisze on o tym, jak Polacy definiują bogactwo narodów.

– To pytanie nie dotyczy wyłącznie tzw. zwykłych Polaków. Powinno być kierowane również do polityków, którzy często gubią się we własnej wizji dobrobytu państwa. Ci sami, którzy w poniedziałek chwalą się naszą globalną pozycją, we wtorek potrafią przekonywać, że brakuje środków na chronicznie niedofinansowaną ochronę zdrowia – zauważa publicysta.

WIĘŹ – łączymy w czasach chaosu

Więź.pl to pogłębiona publicystyka, oryginalne śledztwa dziennikarskie i nieoczywiste podcasty – wszystko za darmo! Tu znajdziesz lifestyle myślący, przestrzeń dialogu, personalistyczną wrażliwość i opcję na rzecz skrzywdzonych.

Czytam – WIĘŹ jestem. Czytam – więc wspieram

Według autora, w refleksji o sytuacji ekonomicznej „wielu z nas myśli nie o gospodarce jako całości, lecz o przeciętnym poziomie życia swoim i swojego otoczenia”. Zamiast analizować wielkie wskaźniki makroekonomiczne, Polacy częściej koncentrują się na tym, „jak ich standard życia wypada na tle mieszkańców innych państw”. Taki sposób myślenia przekłada się na społeczną percepcję bogactwa, która nie zawsze odpowiada rzeczywistej kondycji gospodarki.

Markiewka zauważa, że „politycy, którzy akurat są u władzy, lubią chwalić się międzynarodowymi rankingami i pochlebnymi artykułami w zachodnich mediach na temat naszej gospodarki”. Jak wskazuje, podobne działania podejmowali zarówno Morawiecki, jak i obecny szef rządu, Donald Tusk. Jednocześnie ci sami politycy „robią wszystko, by przekonać nas, że żyjemy w kraju na krawędzi”, którego „nie stać właściwie na nic”.

– Każdy ma tu swoją wersję „Polski w ruinie”. Dla centroliberałów jesteśmy za biedni na podatki progresywne, za biedni na poważne zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia, za biedni na większość standardowych elementów państwa dobrobytu. Dla prawicy jesteśmy za biedni na przykład na politykę klimatyczną – stwierdza autor.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.

Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Zaznacza też, że „wyobraźnia polityczna skurczyła się do rozmiarów instrukcji obsługi istniejącego systemu”. W takim modelu „nawet bardzo dobre wskaźniki gospodarcze nie zamieniają się automatycznie w dużą poprawę dobrobytu”, ponieważ „system nie ma mechanizmów radykalnej dystrybucji korzyści społecznych”.

Przeczytaj również: Słowa w polityce to magiczna sztuczka. Nie dajmy się zwieść

KM

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.