Po co są zakonnice? Chyba mało kto rozumie to w Polsce, skoro lekceważą je i księża, i świeccy; skoro tak często słyszy się: „nie lubię pingwinów”... Jak one same się czują, mając świadomość, że traktowane są jak… „rodzaj nijaki”? Co myślą zarówno o swoim powołaniu, swoich strukturach zakonnych, swojej formacji, jak i o świecie, który je otacza? A może trochę same są sobie winne?